Raczej tak, jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Nie mów tak. To nieprawda - rzekł z przekonaniem. - Widziałem, jak pomagasz potrzebującym. Widziałem twój stosunek do ludzi, z którymi pracujesz, do twoich przyjaciół. Masz czułe serce, Shey. Tego nie da się ukryć. Zależy ci na innych. Odciągałaś mnie od Parker, bo nie chciałaś, by wpakowała się w układ, który by ją unieszczęśłiwił. Miałaś rację, Parker nie jest stworzona do takiego życia, to byłaby dla niej udręka. Shey popatrzyła na pierścionek, a potem na Tannera. - Dla mnie też. - Mylisz się. Masz tyle do zaproponowania. Pamiętasz, co mówiłaś o Parker? Ona woli trzymać się na uboczu, z dala od uwagi tłumów. Ty byś wykorzystała szansę. Wiem o tym. Masz tyle do zaoferowania innym. Angażujesz się całym sercem. Nie chodzi tylko o mój kraj. Chodzi też o mnie. Czy dasz mi swoje serce, Shey? -Tanner, przecież nie mogę... - wyszeptała zmienionym, nabrzmiałym łzami głosem. - Odpowiedz mi na jedno pytanie - poprosił Tanner. - Wiem, że to wszystko dzieje się zbyt szybko, ale czy mnie kochasz? Shey wzruszyła ramionami. - Nie odpowiem ci, bo co to ma za znaczenie? - Jak możesz tak mówić? - zapytał, przesuwając dłonią po jej policzku. - Shey, miłość zawsze ma znaczenie. - Twój kraj potrzebuje księżnej. Kogoś, kto będzie go godnie reprezentował na arenie międzynarodowej. Nie wyobrażam sobie, by to mógł być ktoś taki jak ja. - Za to ja doskonale to sobie wyobrażam. Shey, zastanów się tylko. Tutaj możesz pomagać zaledwie kilkunastu osobom. Jako księżna będziesz mogła promować programy, na których skorzystają setki, a nawet tysiące ludzi. Zamiast uczyć jednego człowieka, będziesz pilotować program nauki czytania dla ogromnej rzeszy analfabetów. Pomyśl tylko, jak wiele mogłabyś zdziałać! - Nie robię tego, by zdobyć poklask czy uznanie - odpowiedziała. - Po prostu wiem z doświadczenia, jak człowiekowi może być ciężko, jak ważna jest pomocna dłoń. - To wszystko prawda, ale chodzi o skalę. Będziesz mogła nieporównywalnie więcej. Będziesz też mieć mnie. - Tanner urwał na moment, po czym dodał: - Może w tym tkwi problem. Mieć mnie. Kochać mnie. - To nie jest problem. Powiedziałeś, że powinnam za ciebie wyjść, bo to da mi szansę na zwielokrotnienie pomocy dla ludzi w potrzebie. I tu jest problem. Uważasz, że powinnam przyjąć twoje oświadczyny ze względu na tych ludzi i na to, co mogę dla nich zrobić jako żona następcy tronu. - To tylko dodatkowa korzyść. Proszę, żebyś za mnie wyszła, bo kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Myślę też, że jeśli jesteś ze sobą szczera, to przyznasz, że ty też mnie kochasz. - Wiesz, że cię pragnę. Dowiedliśmy tego nie raz i nie dwa. - Nie wyprze się tego, bo taka jest prawda. Co nie