córki. Słuchaj, Scott, muszę kończyć, nasz stolik jest gotowy.
Pa... Nareszcie wróciły do domu. - Chodźmy do środka, kolego. - Scott schował dużą, niebieską piłkę pod stół piknikowy. - Przyjechały twoje siostry. - Willow wróciła! - zawołał Mikey radosnym głosem i pobiegł w stronę niani tak szybko, jak tylko pozwalały mu na to jego krótkie nóżki. - Willow, Willow, Willow! Scott podążył za nim, starając się nie okazywać, własnych emocji, choć z największą przyjemnością poszedłby w ślady Mikeya. Cieszył się na spokojne popołudnie z synkiem, ale chłopczyk przespał większą część tego czasu. Scott zamiast rozkoszować się ciszą, poczuł się samotny. Bez panny Tyler Summerhill wydawało się puste i ponure. Ale to ulegnie zmianie, zapewnił samego siebie, podążając za Mikeyem, który biegł teraz przez przedpokój w stronę tylnego wejścia, w którym za chwilę miała się ukazać Willow. Gdy poślubi Camryn i przywiezie ją do Summerhill, już nigdy nie będzie samotny. Camryn. To za nią powinien tęsknić w rzadkich chwilach samotności. Drzwi kuchenne otworzyły się. - Willow! Willow! - krzyczał podekscytowany Mikey. - Cześć, Mikey! Przywiozłyśmy ci prezent! - Głos panny Tyler był taki ciepły. - To bączek - Amy nie potrafiła już dłużej utrzymać tajemnicy. - We wszystkich kolorach tęczy - dorzuciła Lizzie. - Wiruje tak szybko, że zakręci ci się w głowie. Zaraz ci pokażę! R S - I śpiewa! - zaśmiała się Willow. - Naprawdę śpiewa! Chodźmy na górę, dzieci. Najpierw musimy powiesić sukienki. - Schowamy je! - zachichotała Amy. - Chcemy, żeby tatuś miał w piątek niespodziankę. - Gdzie tata, Mikey? Scott nie dosłyszał odpowiedzi syna, ale najwyraźniej musiała ona usatysfakcjonować nianię, ponieważ chwilę później cała czwórka zgodnie pomaszerowała na górę. - Daj mi rączkę, Mikey - zawołała panna Tyler. Słyszał śmiech i paplaninę dzieci mówiących jedno przez drugie. Po chwili na górze zamknęły się drzwi i w domu ponownie zapanowała cisza. Sfrustrowany Scott włożył ręce do kieszeni. Poczuł się odrzucony. Podszedł do barku w salonie i nalał sobie szklaneczkę szkockiej. Stał przy oknie, przyglądając się pustemu ogrodowi, pogrążony w myślach, gdy do pokoju weszła panna Tyler. - Doktorze Galbraith, czy mogę z panem porozmawiać? R S ROZDZIAŁ ÓSMY Scott przełknął spory łyk whisky. Alkohol rozpalił jego wnętrze. Panna Tyler stała w drzwiach, przebrana w czarne spodnie i starannie wyprasowaną białą koszulę zapiętą na ostatni guzik. Powinna wyglądać w tym stroju niczym Mary Poppins, ale rzeczywistość była zupełnie inna. Na jej policzkach wystąpiły bowiem zachęcające rumieńce, a oczy błyszczały zalotnie. Wyglądała