jeszcze. Aż otworzyła buzię ze zdziwienia.
– Jakie ma pan białe włosy! – westchnęła – Zupełnie jak śnieg. John przejechał ręką po głowie. – Prawda? – Ale jak to możliwe? – Zmarszczyła brwi. – Przecież nie jest pan stary i pomarszczony jak doktor Walters. A właśnie on ma białe włosy. – Odsunęła się, żeby mu się lepiej przyjrzeć. – Ale dużo mniej. Kiedy matka syknęła, nagle dotarło do niej, że popełniła błąd. Lecz John Powers wcale się nie gniewał. Zaśmiał się tak jakoś... przyjemnie i Julianna poczuła, że lubi go bardziej niż innych wujków. Przykucnął przy niej i zajrzał jej w oczy. Wcześniej nie robił tego żaden z przyjaciół mamy. Ani w ogóle nikt. A on właśnie tak postąpił, jakby Julianna była już dorosłą i ważną osobą. Jakby była kimś wyjątkowym. – Osiwiałem w ciągu jednej nocy – poinformował ją. – To była ciężka misja. Omal nie zginąłem. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. – Mógł pan zginąć? – Mhm – mruknął i pochylił się w jej stronę. – Przetrwałem, bo jadłem żuki. – Żuki? Aż zakryła usta. – Właśnie, takie wielkie i włochate. – Niech pan o tym opowie – poprosiła. – Może kiedyś... – Dobrze. – Rozczarowana spuściła głowę. A John po prostu wziął ją za ręce i przez moment patrzył na nią z powagą. Potem się uśmiechnął. – Wiesz, Julianno, wydaje mi się... Chcesz wiedzieć, co mi się wydaje? Bez namysłu skinęła głową. – Wydaje mi się, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi – ciągnął. – Chcesz tego? Spojrzała na matkę, która uśmiechnęła się do niej i skinęła głową. – Tak, panie Powers. Nawet bardzo. Najlepszy przyjaciel. Ojciec, którego nigdy nie miała. Jej obrońca. Jej kochanek. John Powers stał się dla niej wszystkim. A teraz chce ją zabić. Usłyszała głośne trąbienie, a następnie przekleństwo kierowcy. – Patrz, gdzie leziesz, lebiego! Julianna ponownie zamrugała oczami, nie bardzo wiedząc, gdzie się znajduje. Rozejrzała się dookoła. Ludzie chcieli jak najszybciej znaleźć się w swoich domach, ale niektórzy z nich zerkali na nią z zaciekawieniem. John, jeśli to rzeczywiście był on, gdzieś znikł. Raz jeszcze zamknęła i otworzyła oczy, czując kolejną falę strachu. Przeszłość, jej dawne życie, John – wszystko rozmyło się we mgle. Julianna postawiła kołnierz płaszcza, skuliła się i ruszyła przed siebie. ROZDZIAŁ TRZECI Julianna ocknęła się przerażona. Otworzyła oczy, nie wiedząc, co stanowi źródło jej strachu. Zaczęła rozglądać się w ciemności, szukając groźnej postaci wyłaniającej się z mroku. Nie zobaczyła nikogo, ale poczuła jakiś ruch. Szukała potwora. To był John, tam, na ulicy. Znalazł ją. Przyszedł tutaj, żeby ją zabić.