przed oczami ujrzała postać Federica. Przecież miała wybić
go sobie z głowy, a tymczasem po tym dzisiejszym popołudniu jeszcze bardziej ją do niego ciągnęło. Musi się wycofać, bo to się źle skończy. Ba, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Wykazała się przytomnością, przypominając mu o konieczności znalezienia nowej niani. Na nią niech lepiej nie liczy. Jeszcze jedno takie popołudnie z chłopcami i ich seksownym tatusiem, a nie opędzi się od marzeń o wspólnych dzieciach i szczęśliwym życiu aż po grób. Jak Jennifer i Antony. Otrząsnęła się. Jennifer nie wyglądała dziś najlepiej. Masowała bolące plecy, czego wcześniej nie robiła. Pia stała już w drzwiach, kiedy zadzwonił telefon. Pewnie mama o czymś zapomniała. - Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć? - Pia? Pia poznała głos. To Ellen z organizacji humanitarnej. - Cześć, Ellen. Przepraszam, myślałam, że to ktoś, z kim przed chwilą skończyłam rozmowę. Rzadko miewam telefony. O co chodzi? R S Po kilku minutach rozmowy Pia odłożyła słuchawkę i ruszyła do Jennifer, podzielić się najnowszymi wieściami. Tak oto jej problem z Federikiem sam się rozwiąże. Bo przecież przestanie roić o niedosiężnym księciu, gdy będą ich dzielić trzy tysiące kilometrów, prawda? R S ROZDZIAŁ SIÓDMY - Federico. Federico, obudź się. Słyszał ten głęboki głos jak przez mgłę. Przekręcił się na bok, by znowu zapaść się w ciszę. - Dajcie mi spokój - wymruczał sennie, próbując wrócić do przerwanego snu. Śniło mu się, że spaceruje z Pią po ogrodzie. Byli sami, dzieci zostały w pałacu. Pia przekonywała go, by odwołał spotkania z kandydatkami na nianię, bo nowa opiekunka nie będzie potrzebna. Jednak głęboki głos nie dawał za wygraną. - Obudź się! - Ktoś zaczął nim potrząsać. Federico zamrugał i usiadł raptownie na łóżku. Rozejrzał się zdziwiony, że jest we własnej sypialni. - Tata? - zapytał zmienionym, zmęczonym głosem. - Przepraszam, ale bez ciebie się nie obejdzie. Federico popatrzył na ojca. Król był w granatowym garniturze, w którym przyjmował gości na uroczystej kolacji. Książę zerknął na budzik. Jedenasta. Jeszcze nie było tak późno. Widać chłopcy zmęczyli go dzisiaj bardziej, niż myślał. Nie słyszał pukania ojca. Król rzadko zaglądał do jego prywatnych apartamentów. Mieszkali pod jednym dachem, R S co było korzystne z wielu powodów, ale każdy miał zapewnioną prywatność. - Co się stało? Coś z chłopcami? - zapytał Federico, ale nim ojciec zdążył odpowiedzieć, opamiętał się. Przecież