po ślubie z Camryn stworzą idealny dom, więc żaden sąd
nie przyzna bezrobotnej matce prawa do opieki nad dzieckiem. Szczególnie że rodzina Galbraithów jest w stanie zaofe- R S rować Jamiemu dobrodziejstwa, o których ona może tylko marzyć. Spytała Daniela, jak długo zamierza pozostać w Tradition. Odparł, że wyjeżdża w środę. To oznaczało, że ma przed sobą jeszcze trzy piekielne dni. Będzie się modlić, by Daniel nie odkrył jej tajemnicy. - To twój dom? - spytała Amy, wyglądając przez boczną szybę samochodu. - Jest bardzo ładny. Wygląda jak domek z bajki! - Tak, to rzeczywiście uroczy, mały domek - odparła Willow, parkując samochód na wąskim podjeździe. - Nie jest właściwie nasz. Należy do małżeństwa, które mieszka w Kalifornii. My go tylko wynajmujemy. Mikey podskakiwał podekscytowany w swoim foteliku. - Wysiąść, Willow! Wysiąść! Przez całą drogę z Summerhill Lizzie pochłonięta była lekturą, ale teraz nawet ona uniosła głowę. - To moja mama - powiedziała Willow, gdy Gemma stanęła w drzwiach wejściowych. - Bardzo się cieszy, że was pozna. - Myślałam, że będzie tu twój synek - powiedziała Lizzie z udawaną obojętnością. - Będzie — uśmiechnęła się niania. - Pewnie się chowa. Jest troszkę nieśmiały... Pomogła swoim podopiecznym wysiąść z samochodu, podczas gdy Gemma, ubrana w bluzkę w biało-turkusowe pasy i białe spodnie, wyszła na ich spotkanie. Po krótkich, choć serdecznych powitaniach, Gemma poprowadziła wszystkich do ogrodu. R S - Chodźmy tędy, Willow, Jamie powinien gdzieś tu być. Po chwili znaleźli się na tyłach domu. Część ogrodu przekształcono w plac zabaw wyposażony w piaskownicę, drabinki, huśtawki, a nawet basen. Willow dostała go od znajomych, którzy wyjechali za granicę. Amy otworzyła szeroko oczy. - Och! - wykrzyknęła z zachwytu. - Spójrzcie na to! Czy możemy się tam pobawić, Willow? - Oczywiście. - Ja też! - zawołał Mikey i czym prędzej pobiegł za siostrą na swoich krótkich nóżkach. Lizzie pozostała w tyle. Bacznie rozglądała się wkoło. Zapewne wypatrując Jamiego, domyśliła się Willow. Była gotowa się założyć, że synek chowa się w swoim ulubionym miejscu, na dachu przylegającej do domu szopy. Widziała tam przez moment jego czerwoną czapkę z daszkiem. - Chodźmy za nimi, mamo. - Wzięła Gemmę pod rękę. -Chcę mieć Amy i Mikeya na oku. Idziesz z nami, Lizzie? - Nie - odpowiedziała dziewczynka nonszalancko, choć nie udało się jej zwieść Willow. - Chcę najpierw skończyć rozdział. Willow z trudem opanowała cisnący się na usta uśmiech.