się Emmą. Wciąż chyba była podejrzana, ponieważ policjanci przyjeżdżali
co jakiś czas i wypytywali o coraz to nowe szczegóły. Dręczyły ją też wyrzuty sumienia. Czuła się winna. Często zastanawiała się nad tym, czy gdyby pozwoliła Richardowi wrócić tamtej nocy, zdołałaby mu uratować życie. Jak sobie z tym poradzi? Jak będzie mogła dalej żyć? Wkrótce po tym, jak policja otrzymała billing rozmów telefonicznych z komórki Richarda, uznano ją za niewinną. Potwierdzał to również stary Joe, którego pies wyciągnął na spacer tuż przed północą. Blake, Marilyn i Kapelusznik byli jej największą pociechą. Zajmowali się nią, jak tylko mogli. Faktycznie przejęli też prowadzenie kawiarni, ponieważ Kate przestała się tym interesować. Najpierw Tess. Teraz Richard. Nic już nie ma sensu. Nic poza Emmą. Gdyby nie córka, Kate zwinęłaby się w kłębek i umarła. Dlatego gdy rodzina zaproponowała, że zajmie się małą, Kate odmówiła. Wyjaśniła, że bez Emmy w ogóle nie odzyska równowagi. Ona jedna trzyma ją przy życiu. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY DZIEWIĄTY Richarda pochowano w rodzinnym grobowcu w Nowym Orleanie. Listopadowy dzień był zimny i wietrzny, a powietrze przesiąknięte wilgocią. Julianna stała poza kręgiem żałobników. Nie należała do jego rodziny, przyjaciół czy współpracowników. Była kimś z zewnątrz. Tak jak zawsze. Bez Richarda znowu została sama. Zupełnie sama. Zbierało jej się na płacz, ale powstrzymywała łzy. Nie chciała, żeby ktoś pomyślał o niej, że jest żałosna. Chociaż sama siebie za taką uważała. Kancelarię zamknięto na cały dzień, żeby pracownicy mogli przyjechać na pogrzeb. Wszyscy się od niej odwrócili. Wiedzieli już, że zginął pod jej domem, w jakiś sposób rozniosło się też, że miała z nim romans. W jakiś sposób... Julianna spojrzała na szepczącą do innych sekretarek Sandy. Nagle stała się jedną z nich. Nagle ktoś docenił jej talenty... Nie, wcale nie tak nagle. Chas Bedico wezwał ją do siebie następnego dnia po śmierci Richarda i chłodnym tonem przypomniał, że nie jest pracownicą kancelarii, tylko prywatną asystentką zmarłego kandydata na prokuratora okręgowego. W związku z tym prosił, żeby do najbliższego piątku usunęła swoje rzeczy z biura. Jako rekompensatę zaproponował, że firma wypłaci jej zaległą pensję. Zrozumiała, że on też wie o wszystkim. Właśnie wtedy poczuła na sobie wzrok Sandy. Kiedy uniosła głowę, dziewczyna uśmiechnęła się lekko, prawie niedostrzegalnie, ale Julianna wyczuła w tym triumf. Zapłata. Zrozumiała, że jej podejrzenia wcale nie były bezpodstawne. To Sandy rozpowiedziała wszystkim o ich romansie. A pewnie jeszcze dodała od siebie parę pikantnych szczegółów. Zemsta. Julianna ze łzami w oczach odwróciła się od zebranych. Przegrała walkę. Łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Sandy nic nie rozumie. Nikt nic nie rozumie. To, co łączyło ją i Richarda, daleko wykraczało poza seks. Przecież byli sobie przeznaczeni. A teraz została sama. Julianna objęła się mocno ramionami. Nie miała już nic. Ani kochanka, ani pracy. Spojrzała na Kate, która tuliła do siebie Emmę. Ani dziecka. Kiedy tak patrzyła na swoją córkę, zapragnęła ją nagle przytulić do siebie. Gdyby tylko potrafiła ją trzymać tak jak Kate, która najwyraźniej