moja przyjaciółka.
- Joanna wspomniała cos o problemach w Cahill House. - Słyszałam - westchneła Eugenia. Marla była ciekawa, ile jeszcze jej tesciowa usłyszała. A mo¿e podsłuchiwała pod drzwiami? - Có¿, chyba powinnas znac prawde. - Byłoby miło - przyznała Marla sarkastycznie. Eugenia wło¿yła okulary i opadła na swój ulubiony fotel. W tej chwili wygladała na stara i zmeczona. - To przykra sprawa. W ubiegłym roku zaczeto podejrzewac dyrektora tego domu, duchownego, oskar¿ono go... o romans z jedna z dziewczat. Niczego nie udowodniono, wycofano wszystkie oskar¿enia, a nazwiska tej dziewczyny, która wtedy była jeszcze niepełnoletnia, nie podano do wiadomosci publicznej. Ale wiesz, jakie to sa sprawy. Prasa rozdmuchała to ponad miare. Alex zajał sie wszystkim, oczywiscie, ale plotki zrobiły swoje. Zepsuły reputacje tego zakładu. - Wytarła chusteczka kacik oka, chocia¿ Marla była pewna, ¿e nie pojawiła sie w nim łza. – To wszystko wydarzyło sie jakies półtora roku temu. - Eugenia wsadziła chusteczke do kieszeni i wło¿yła okulary. - Ludzie pokroju tej ¿mii karmia sie takimi plotkami, nie pozwalaja o nich zapomniec. - Spojrzała na Marle. - Zapewne dlatego, ¿e sami nie maja czystego sumienia i zawsze odczuwaja ulge na mysl, ¿e komus innemu grunt pali sie pod nogami. No, ale zostawmy 145 to na razie - powiedziała, konczac temat. - Nie sadzisz, ¿e przed kolacja powinnas troche odpoczac? - Spojrzała na zegar stojacy w holu. -I chyba czas na twoje leki. Sadze, ¿e Carmen ju¿ ci je przygotowała i zostawiła w sypialni. Marla chciała sie sprzeciwic, ale postanowiła nie marnowac cennej energii. Czuła zmeczenie, znowu zaczynała ja bolec głowa. - Carmen ci pomo¿e. - Mysle, ¿e sama sobie poradze. - Lepiej nie przesadzaj - poradziła Eugenia, spogladajac z dezaprobata na kieliszek z resztka wina, ale na tym zakonczyła swoje pouczenia. - Alex wynajał pielegniarza. Zaczyna dzisiaj. - Nie potrzebuje pielegniarza. Eugenia wstała z fotela, usmiechajac sie wyrozumiale. Rzekła tylko: - Zobaczymy. -I wyszła z pokoju. Marla, mimo nasilajacego sie bólu głowy, udała sie najpierw do biblioteki i zabrała stamtad kilka albumów ze zdjeciami do sypialni. Siedzac na łó¿ku, posłusznie wypiła sok w nadziei, ¿e ból głowy wkrótce ustapi. Zrzuciła pantofle, a potem wslizgneła sie pod kołdre i zaczeła przegladac albumy. Widziała ju¿ swój slub i wesele, teraz przeszła wiec do zdjec z pierwszych lat swojego mał¿enstwa z Aleksem. Oto ona, w eleganckim kabriolecie, z Aleksem u boku. A tu na tropikalnej pla¿y, opalona, ze szklanka w dłoni. I z rakieta tenisowa na korcie, a tu z Cissy... i tym me¿czyzna, o którym teraz wiedziała, ¿e jest jej ojcem. Trzymał mała na kolanach, bez usmiechu patrzac w obiektyw. Nie podobał jej sie. Nie lubiła go. Teraz ju¿ miała pewnosc. Nigdy go nie lubiła. Wiedziała, ¿e był zimny i obcy,