potwora. Muszę pokochać Emmę. Kiedy to się stanie, życie powróci na
dawne tory. Znowu przejmie kontrolę nad wszystkim. I znowu będzie szczęśliwy z Kate. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI Julianna ze swego posterunku w ulicznej kawiarence obserwowała pracowników firmy Nicholson, Bedico, Chaney & Ryan, którzy właśnie wychodzili z pracy. Niektórzy śmiali się i rozmawiali. Część podzieliła się już na grupy, więc było jasne, że wybierają się gdzieś razem na wieczorny posiłek, natomiast inni żegnali się wesoło i zmierzali prosto do swoich samochodów. Julianna pracowicie spędziła dziesięć tygodni po urodzenia dziecka. W tym czasie opanowała sposób mówienia Kate, a także jej uśmiech. Ćwiczyła też jej sposób chodzenia oraz kupiła kosmetyki i ubrania w stylu Kate. Nie było to łatwe, bo musiała szukać w tanich sklepach . W końcu wybrała się do fryzjera i podcięła sobie włosy a la Kate. Pracowała długo i z oddaniem, powoli odzyskując dawną formę. W końcu była gotowa do następnej fazy operacji. Teraz miała naprawdę zbliżyć się do Richarda. Wypełnić to, co było jej przeznaczone. Serce zaczęło bić jej mocniej w oczekiwaniu tego, co miało nastąpić. Podczas tygodni treningu bardzo tęskniła. Nie chciała być rozsądna i tak długo czekać na pierwsze spotkanie. Pragnęła od razu rzucić się w jego ramiona. Kochała go ponad wszelkie pojęcie. Pożądała tak, że czasami leżała drżąc, zupełnie pozbawiona siły. W marzeniach spędzała z nim dużo czasu. W nocy kochała się z nim namiętnie, wyobrażając sobie wszystko, co mogą razem robić, a rankami budziła się w wymiętej pościeli i płakała z tęsknoty. Żałowała wszystkiego. Tego, że noc się skończyła i że nadal musi czekać na Richarda. Mimo bólu zwyciężył w niej jednak rozsądek. Julianna postępowała ostrożnie, powoli osaczając Ryanów. Zaplanowała też, gdzie spotka Richarda po raz pierwszy. Nie chciała, żeby to był bar, restauracja lub sala gimnastyczna. Żadne z tych miejsc nie pozwoliłoby jej na przedłużenie znajomości. Uznała więc, że najlepiej będzie, jeśli spotkają się na gruncie zawodowym. Najlepiej w jego kancelarii. Żeby tego dokonać, musiała mieć w firmie kogoś zaufanego. Kogoś, kto mógłby ją tam wprowadzić. I wtedy pojawiła się ona – jego dziewczyna. Julianna znowu spojrzała na wejście do kancelarii Nicholson, Bedico, Chaney &Ryan. Kolejni pracownicy wychodzili z budynku. To byli urzędnicy kończący pracę o piątej. Richard nigdy nie wychodził o tej porze, podobnie jak pozostali szefowie. Zwykle opuszczali pracę albo dużo wcześniej, albo później. Taki był przywilej szefów, oznaka ich statusu. Julianna szybko opanowała obowiązującą w kancelarii hierarchię. Nie było to trudne. Większość ludzi nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wiele przekazują samym swym zachowaniem. Wystarczyło patrzeć, żeby dowiedzieć się, na jakim są etapie życia, gdzie się plasują w strukturze firmy, czy są lubiani, czy też wręcz przeciwnie. Szefowie chodzili pewnym siebie krokiem, który zaświadczał, kim naprawdę są. Nosili nienagannie skrojone garnitury i złote zegarki. Zauważyła też, że wychodzili albo w towarzystwie innych szefów, albo z asystentami, którzy notowali coś pospiesznie, starając się za nimi nadążyć.