zapaliły sie złosliwe iskierki. Usmiechneła sie i poło¿yła rece
na biodrach, krecac głowa z udawanym niesmakiem. - Zda¿yłem tylko na ostatni akt. - I jak? - Całkiem niezle. - Tylko niezle? - Zasmiała sie, najwyrazniej nie majac zamiaru zakrywac sie recznikiem. Stała ociekajac woda, wielkie krople spływały z jej twarzy i szyi na piersi, zbierajac sie we włosach. - Prawde mówiac - powiedział, stawiajac swoja fili¿anke na półce i czujac, ¿e powinien natychmiast stad wyjsc i zajac sie czyms innym -byłas tak dobra, ¿e nie miałbym nic przeciwko paru bisom. 408 - To znaczy? - spytała. Uniosła w góre jedna brew i usmiechneła sie szelmowsko, spogladajac w dół, na jego spodnie. To przesadziło sprawe. Do diabła z tym wszystkim! - To znaczy, ¿e... - Wyciagnał rece i objał ja w talii. Marla przylgneła do niego i zasmiała sie, a on przycisnał usta do jej pełnych, rozesmianych warg. Były ciepłe i wilgotne, a pod wpływem jego pocałunku najpierw przestały sie smiac, a potem wydobyło sie z nich ciche westchnienie. Nie potrzebował dalszej zachety, nie myslał ju¿ o tysiacach powodów, dla których nie mo¿e tego zrobic, nie mo¿e z nia byc, nie mo¿e jej kochac. Teraz pragnał tylko uciec z tego wielkiego domu. Byc z nia. Znowu prze¿yc te miłosc. Zsunał dłon wzdłu¿ pleców Marli i przycisnał ja mocno do siebie. Naparł na nia całym ciałem, zmuszajac, by cofneła sie pod prysznic. Wsunał jezyk w jej usta, głaszczac dłonmi jej ciało. Pragnał jej równie rozpaczliwie i bolesnie, jak zawsze, ilekroc znalazła sie w pobli¿u. Sadził, ¿e zabił to pragnienie w ciagu wszystkich tych lat, ale teraz zrozumiał, ¿e sie mylił. Pragnał tej kobiety, potrzebował jej. Siegnał za siebie i zamknał drzwi kabiny, a potem odkrecił wode. - Och! - krzykneła. Kiedy tak przesuwał palce po jej gładkiej, miekkiej skórze, czuł, ¿e serce zaczyna bic mu mocniej, szybciej. W strumieniach ciepłej wody Marla zarzuciła mu rece na szyje, a jej piersi uniosły sie ku niemu, jak na powitanie. Nick czuł krew pulsujaca w ¿yłach, uderzyła do głowy, wzmagajac ¿adze. Mokre d¿insy nagle wydały mu sie za ciasne. Całujac jej szyje, wiedział, ¿e nie potrafi przestac. Nie był w stanie myslec, nie dbał o konsekwencje. Liczyła sie tylko ta chwila. Marla jekneła, czujac na plecach stru¿ke goracej wody. - Nick - wyszeptała. - O Bo¿e... Wsuneła palce w jego mokre włosy i zapomniała o całym swiecie, zapomniała o swoich watpliwosciach, lekach, 409 szalenstwie, jakim było jej ¿ycie. Czuła jego twarde, silne ciało napierajace na jej brzuch i piersi, jego uda w mokrych d¿insach przycisniete do jej nóg. To był czysty obłed, absurd, ale nie potrafiła sie powstrzymac. Krew w jej ¿yłach zmieniła sie w ¿ywy, płynny ogien, w pulsujaca, nieokiełznana ¿adze, która tylko on jeden mógł zaspokoic.